FixFocus Krzysztof Lachowicz - galeria
  • galeria zdjęć
  • Kontakt
  • fotoblog
  • diaporama
  • autor
  • kontakt



Kałuże nie są ani piękne, ani pożyteczne. Utrudniają życie. Omijamy je szerokim łukiem nie przyglądając im się specjalnie.
Jeśli nie wyschną - zimą zamarzną.

I mimo iż nadal nie imponują wielkością ani urodą - ich stały stan skupienia bywa ciekawy gdy się nad nimi pochylimy. Zimowe nisko stojące słońce ślizga się po zamarzniętym lodzie wydobywając zadziwiające faktury i kształty.
Zdjęcia, które oglądacie powstały w czasie jednej wycieczki w bardzo mroźny poranek. Był bardzo mroźny - pewnie -20 st.
Do tego przenikliwy wiatr.

W kieszeni kompakt Leica.
Zdjęcia powstały w 15 minut - nie byłem w stanie utrzymać aparatu dłużej.

Tak powstała seria a następnie wystawa p.t. "Martwe kałuże".
Choć martwe - piękne.

Zapraszam serdecznie do obejrzenia prac...

Zamek niezwykły, choć to dzisiaj tylko ruiny. 
Warto przyjechać i próbować policzyć te 365 okien a także oczami wyobraźni zobaczyć salę balową której sufitem było akwarium z pływającymi rybami...
Wyobraźnia budowniczych tego zamku nie miała granic.

Jednak nie kamienna konstrukcja przywiodła mnie do tego miejsca.
Próbowałem w nie mniejszym stopniu zdopingować swoją własną wyobraźnię.
Materia już jednak inna.

Fotograf i modelki w cieniu zabytkowej budowli.
I oto co z tego wynikło.
kilka prac... 

Zamek w Baranowie Sandomierskim był miejscem pleneru aktu i portretu.

Część zdjęć było robionych w murach zamkowych i na dziedzińcu, nieznaczna część na Wisłą.

Zdjęcia powstały w tradycyjnym aparacie na materiale diapozytywowym Fuji. Efekty nieostrości, rozmycia i tunelowania światła to zasługa tradycyjnych filtrów efektowych. Bez obróbki komputerowej.

Kilka z tych obrazów znalazło się w powstałej później diaporamie p.t. "Sen gdańskiego listonosza"

Oto kilka wybranych fotografii, które były plonem spotkania fotografa i modelki...

Tempera to oczywiście jedna z technik malarskich.
Lubię temperę - pracowicie "wypacane" gąbką obrazy mają swój urok.

Czy można wykonać fotografię w technice tempery?
Spróbowałem.
Pewnie to nie to samo...
Ale coś z uroku malarskiej tempery jest jak najbardziej.

Zapraszam...

MY jesteśmy stąd - ONI stamtąd...
Małe społeczności żyją obok nas
ale zupełnie inaczej.
Widzimy ich ale nie obcujemy z nimi
na codzień
więc często nie rozumiemy.
W małych miastach i wsiach ludzie żyją
innym życiem,
mają często inne pragnienia,
inaczej wyglądają,
innej doświadczają rzeczywistości.

Podglądam tych ONY-ch.

Patrzę co robią i jak żyją
na codzień i w święta.

Seria tych zdjęć o tym opowiada...

Kocham przyrodę - ale zdjęcia przyrody już mniej.
To chyba z zazdrości... Tyle widziałem znakomitych fotografii przyrody, że dorównanie najlepszym nie wchodzi w rachubę.
Poza tym w fotografii cenię kreatywność. To wyobraźnia i chęć pokazania świata w odmienny sposób tworzy sztukę.
Przyznam jednak, że fotografuję czasem przyrodę i robię to z lubością, ale na moich fotografiach nie wygląda ona tak jak w rzeczywistości...

Oto obrazy z sesji w Glinnej.
To inna przyroda - przyroda faktur, barw i kształtów - jakich nie zobaczycie na łące czy w lesie.

Moja percepcja zmieniła rzeczywistość na swój sposób.
Czy piękno pozostało ?
Oceńcie sami... zapraszam.

Żyję na tyle długo, że zdołałem wykonać tysiące zdjęć jeszcze w epoce przedcyfrowej.
Leżą sobie spokojnie w szufladach i kartonach w postaci negatywów a też i powiększeń.
Niegroźne im są zwisy komputera, awarie dysków twardych czy odmawiające chęci współpracy CD-romy.
Czekają na swoją kolejkę do skanera, bo przecież kiedyś muszą zmierzyć się z techniką cyfrową.

Wiele z tych fotografii (mam nadzieję) zagości na tej stronie i wtedy obejrzycie je Państwo.
Tak też jest z aktami, które powstały na zamku w Rydzynie.
Teraz tylko jedno (!) jest do podziwiania - jako przedsmak tego co pewnie nastąpi... 

p.s. Fotografia ta stanowi przykład jak niskim kosztem dodatkowo upiększyć bardzo piękne wnętrze...

Guziki to dość nietypowa ciągota fotograficzna.
Moim zdaniem są jak najbardziej fotogeniczne.
Wciąż powstają nowe zdjęcia - więc będzie ich więcej. 

Tutaj po obróbce polaroidowej... 

To skany zdjęć niewiadomego pochodzenia.
Albo wiadomego ale jakby przez mgłę.

Forpoczta tego co jeszcze czeka na skaner.
A jest tego...
Żeby tylko prądu starczyło... 

"Szklany odjazd" to zabawa kolorowym szkłem fotografowanym pod światło.
Barwne kontrasty, a także duże pola nieostrości, dominują w tych obrazach.
Nie obowiązuje żaden schemat - jedynym pomysłem jest bałagan kompozycyjny i przypadkowość.

Obrazy wykończone polaroidowym efektem.
Żywe barwy, anarchia i beztematyczność - to w czystej postaci fotografia efektowa.

Dobrze prezentuje się na wielkich formatach.

Byłoby smakowicie gdyby nie to, że ktoś nam utrudnia wybór dań.
Zagwozdka jest niemała - co tak naprawdę znajduje się na talerzach?
Nie trudźmy się jednak - i tak obejdziemy się smakiem.
Tym razem przystawki i dania główne posłużyły za materiał do eksperymentów formalnych z obrazem.
Powstały quasi-trójwymiarowe struktury, które nieco kłócą się z ukształtowanym pojęciem piękna.
Nie o to też chodziło.
Powstała seria dość niezwykłych obrazów, które narzucają swoją własną estetykę.
Znowu powstało coś nowego... 

Zdjęcia dokumentują dobrobyt sprzed około setki lat na wsi polskiej - czyli jeszcze przed dotacjami Unii Europejskiej dla rolników.
Zabudowania wiejskie wraz z wyposażeniem.
Również dom garncarza, szewca czy żydowskiego karczmarza.
Dziekanowice i Ochla.

Tak sobie myślę, że mógłbym tak mieszkać i dzisiaj...
Bez telewizora - super.
Jedynie mp-trójkę musiałbym przemycić bo bez muzyki żyć się nie da.
No chyba że w karczmie chłopaki nieźle by łoili.
Oczywiście unplugged...

Parafrazując tytuł diaporamy znakomitego kolegi - jest to nic.
Ot kilka zdjęć z mieszkania znajomych. W szlachetnym złotawym odcieniu.
Seria po obróbce polaroidowej. Czysta forma.

Zapraszam do zwiedzania... 

No tak...
Statku do Młocin tu nie zobaczymy.
Bo też i nie jest to Wisła.

Ale jest woda, przystań i jest klimat.
Jest też dziewczyna.
I jest chłopak...

No nie wiem co dalej napisać.
Nic już nie napiszę.

Dwie osoby i trzy zdjęcia.

I już jest historia... 

Rozebrano stary dom. Od stuleci stał wśród innych... 
Powstała seria zdjęć będąca zapisem chwili. Zdjęcia dokumentują puste miejsce i otoczenie rozebranego budynku.
Jeszcze niedawno ktoś tu mieszkał - pozostało gruzowisko.

Dla mnie to zawsze przejmujący widok, więc sięgnąłem po aparat.
Rok póżniej byłem tu ponownie.
W tym miejscu powstał parking...

Raz w roku, przez tydzień, jest w naszym posiadaniu. Od dwudziestu pięciu lat.
Teraz może się to zmienić - jest nowy właściciel.
Może być różnie ale jesteśmy dobrej myśli.

Salon Zaproszonych.
Tu przyjeżdżają artyści z całego kraju.
Prezentują swoje prace.

To tutaj zawiązywały się nowe przyjaźnie, miłości, tutaj pijemy i śpiewamy do rana.
I oczywiście fotografujemy.
Magiczne miejsce i kawał historii naszego życia... 

Na zamek w B. przyjeżdżają co roku ku uciesze gawiedzi i fotografów.
W historycznych strojach mozolnie szytych własnoręcznie - prezentują się świetnie.
Często zmieniają epoki - raz przybywają w zbrojach a kobiety w prostych sukniach, innym razem walczą z potopem szwedzkim lub zgoła są żołnierzami Napoleona.
Znoszą dzielnie trudy upałów zakuci w pancerz, a rozmowa przez komórkę będąc w szyszaku stanowi nie lada ekwilibrystykę.

Wytrzymują to, a także cierpliwe pozowanie dla nas...

Twardzi są - i chwała im za to...

Tryptyk został zrobiony na wolnym powietrzu.
To znaczy - na łące przy jeziorku powstały zdjęcia.
Bo wcale nie jest to czysta grafika - choć na taką wygląda.

Co chwila padało i trzeba było się spieszyć.
Powstała seria trzech obrazów które dodatkowo zostały przetworzone.
I nie zgadliście...   wcale nie photoshopem... 

 

To oczywiście fotograficzny żart.
Zdjęcia, które oglądacie były kiedyś prezentowane jako wielki prostokąt złożony z tychże.

I to miało sens; w obecnym kształcie - oglądane kolejno nie robią takiego wrażenia.

Ale powstały i celowe wydało mi się udokumentowanie takiego przedsięwzięcia...

Nad jezioro Miedwie przyjeżdżamy w lecie jak jest gorąco.
Można się wykąpać, zjeść loda, poopalać na plaży.

Zimą nie przyjeżdża prawie nikt.
A czasem może warto.
Zobaczyć choćby takie obrazki ja te...

Zapraszam... 

Nie napiszę frazesów, że plastik jest wszechobecny, że nas zatruwa. Że coraz mniejsza zawartość realu w realu, a sztuczność to domena naszego żywota. Poza tym, że to nieekologiczne.
Nic z tych rzeczy.
Po prostu podoba mi się ten efekt "uplastycznienia" wszystkiego co się chce - od wodorostów w akwarium (trzy pierwsze zdjęcia) po dowolny przedmiot lub nawet plamę światła.
Wszystkiemu można nadać połyskliwą fakturę - i to jest git.
Niedrogo i z wypasem... 

Tajemnicze zielone drzwi z Zielonej Góry.

Zawsze byłem ciekaw co się za nimi znajduje.
Tego się pewnie nie dowiem.
Bardzo mi się komponowały graficznie i kolorystycznie.

Więc są... 

Na sznurku dzieją się ciekawe rzeczy. Zmieniają się faktury i kolory.
Przenikające światło wydobywa niebywałe struktury materii...
W dodatku prawie codziennie jest inaczej - zmienia się wszystko i fotografuję jakby od nowa.
To te zmiany są takie intrygujące i skłaniają do działania.
Tylko sznurek pozostaje ten sam... 

Dziwna namiętność - fotografowanie suszącego się prania.
Nie zauważyłem żeby ktoś uprawiał podobną fotografię.
Może jestem pierwszy? 

Czas...

Tylko dwa obrazy.
Będzie bez komentarza... 

Lech Kaczyński z bliska.
Podczas wizyty w Szczecinie i składania kwiatów pod pomnikiem poległych z 70 roku.

Utkwiła mi w pamięci wesoła zgraja ochroniarzy, niemniej nieprzyjemna.
Jeden z nich dźgał dziennikarzy parasolką, pewnie żeby zbytnio nie zbliżali się do Pana Prezydenta.

Nie żyje nikt z tego zdjęcia... dziwne uczucie. 

Wiele okien zamku w B. zamiast prawdziwych szyb ma folię.
Co by nie wiało, nie padało, albo żeby śniegu nie wwiewało.
W końcu to ruina... choć zamieszkała.
Okno nr 8 jest wyjątkowe.
Wpadające światło znakomicie rozpraszane jest przez folię co daje możliwość zrobienia dobrego portretu.
Od czasu do czasu udaje mi się kogoś "przyszpilić" na moment i zrobić fotkę.
Tak jest od lat.
Powstały w tym jednym miejscu dziesiątki zdjęć.
Lepsze i gorsze.
Pomyślałem że można kilka wybrać i zamieścić w osobnym eseju...

A dlaczego to jest okno akurat ósme ?

Zupełnie nie wiem... jak będę w B. raz jeszcze - policzę dokładnie... 
 

Szczecin leży nad morzem...
Przynajmniej niektórzy tak twierdzą.
Ja osobiście muszę gnać ze 100 km żeby zobaczyć Bałtyk.
Wylegiwanie się na plaży - nie dla mnie.
Ale wielu dzielnie próbuje w pełnym słońcu złapać jakiegoś piknego czerniaczka.
Ja wciągam głęboko do płuc zapach morza, obojętne czy to lato czy zima.
Nie palę, więc co mi pozostaje.
W ostatnim czasie nie schylam się już po leżący na piasku bursztyn.
Od kilku lat nie udaje mi się go znaleźć.

Ale zawsze coś ciekawego wypatrzę na brzegu morza.
Wtedy schylam się i robię zdjęcia...

Zieleń kojarzy nam się z soczystą trawą, liśćmi na drzewach - jednym słowem z przyrodą.
W tej serii obrazów następuje zderzenie dwóch zieleni.
Odcień prawie ten sam.
Tylko jedna z nich przetrwa... 

No wiem, wiem... nie doszukujcie się proszę sztuki przez wielkie S w tych kilku kolorowankach.
Oczopląsowe szaleństwo.
Zdziwilibyście się jednak gdybym powiedział co było zaczynem tych obrazów.
Nie powiem tego - to jest do odgadnięcia.
Są tacy którzy przez całe życie robią zdjęcia czarno-białe.
Ja tak nie mam.
Czasem lubię zaszaleć.
Pewnie ktoś mi nadepnął na odcisk i musiałem odreagować...
Lepiej tak niż w inny sposób.
Alleluja !
 

Gdybym nie fotografował pewnie zająłbym się grafiką lub malarstwem.
Tak się nie stało ale zainteresowanie obrazami tworzonymi "manualnie" pozostało.
Grafizacja fotografii ma sens o ile obraz zyskuje na wartości - nabiera nowego znaczenia lub zmienia korzystnie estetykę.
Foto - grafiki (tak to nazywam) to eksperymenty na żywym ciele fotografii, więc eksperymentuję, a efekty tychże obejrzyjcie proszę z uwagą... 

Zdjęcia poruszone to zdjęcia nieudane.
Od zawsze walczono z poruszeniami - statywy w pewnym stopniu rozwiązywały problem.
Aparaty cyfrowe, nawet tanie kompakty - mają wbudowane układy które elektronicznie bądź optycznie niwelują lub bardzo ograniczają możliwość poruszenia zdjęcia.
Idąc pod prąd "tryndom" wyłączyłem stabilizację obrazu w kompakcie Nikona i celowo machając aparatem wykonałem parę fotek.
No ostre nie wyszły - ale czy na pewno są to zdjęcia do skasowania ? 

"Miejsce" to typowy sztafaż fotograficzny.

Seria zdjęć obrazuje jak zmienia się nasze postrzeganie miejsca, w którym na moment ktoś lub "coś" się pojawia.

Nieciekawy miejski kawałek muru (Świdnica) jest świadkiem zmian - fotograf rejestruje je jak obrazy poklatkowe.

Zdjęcia poddane obróbce mającej na celu jeszcze bardziej "wyszarzyć" rzeczywistość, aby kolor nie dominował nad przekazem...

W tym miejscu znajdą swoje miejsce zdjęcia "klimatyczne".
Takie które tworzą nastrój, skłaniają do refleksji, lub są po prostu ładne.
Obrazy pojedyncze, wymykające się prostej klasyfikacji i nie będące kawałkiem serii.
Każdy kto jakiś czas fotografuje - ma w swoich zbiorach takie zdjęcia.
Z założenia trudno takie obrazy zrobić, najczęściej po czasie dostrzegamy że udało nam się uchwycić to "coś" i że są to właśnie obrazy z klimatem... 

Zaczynamy od kilku zdjęć... ale będzie ich dużo, dużo więcej.
Zapraszam... 

Tym razem tytuł eseju nie ma związku z tematem obrazów.
Ma związek ze stanem umysłu i ciała fotografa.
To właśnie nuda stała się przyczynkiem do powstania tych kilku zdjęć.
Bedąc w biurze pewnej firmy - kompaktem zrobiłem zdjęcia butelki z wodą, leżącej na blacie biurka.
Z czystej nudy.
Po "letkiej" obróbce powstały obrazy które oglądacie.

Na zdrowie... 

Tak to się zaczęło.
Najpierw gotowość strajkowa, potem strajk ostrzegawczy a na koniec strajk okupacyjny.
Stocznia Szczecińska - brama główna - i wyjątkowy moment.

Teraz to historia... za chwilę będzie prehistorią.


A potem przez chwilę było dobrze, następnie całkiem źle, a teraz to sam nie wiem jak jest...

Nie nalezy narzekać.
Trafiliśmy na ciekawe czasy.
 

Dzień pierwszy stanu wojennego.
Szczecin - okolice Stoczni Szczecińskiej.
Wylot ul. Dubois z widokiem na biurowce stoczni.
Tuż za zakrętem kilka czołgów.
Zdjęcia robione z przypadkowych mieszkań.
Sprzętem który kompletnie się w tym momencie do tego nie nadawał.
Dużym i nieporęcznym, średnioformatowym Pentaconem.
Do tego bardzo głośnym.
Nie byłem szczególnie odważny i nie wychylałem się za mocno z okien.
Bałem się - ale w zasadzie o jedno.
O sprzęt...

Mniej więcej godzina dwunasta w południe.
Pierwszy dzień stanu wojennego i brama Stoczni Szczecińskiej.
Ogłoszono strajk generalny.
Spory mróz.
Nie widać tego na zdjęciach, ale unosiła się para gdy ludzie oddychali.
Robotnicy stali w całkowitym milczeniu.
Spojrzenia kierowane w stronę aparatu i fotografa nie były przyjazne.
Po zrobieniu paru klatek trzeba było wiać.
Zdjęcia są tak szczegółowe że na większym formacie, każdy ze stojących mógłby siebie rozpoznać.
To absolutnie unikalne zdjęcia - nie wiem czy ktoś jeszcze odważył się wtedy fotografować...

Nie tylko białe rękawiczki. Również śmiszne okularki i lampka "czołówka".
Te trzy rzeczy łączą jakby wszystkie te osoby na zdjęciach.
Natomiast rekwizyty w rękach portretowanych postaci , to już ich własny wybór.
Może częściowo identyfikowali się z tymi przedmiotami, a może po prostu były pod ręką.

Zdjęcia wykonane aparatem Mamiya RZ67 z przystawką do materiałów Polaroida. stąd format obrazu kwadratowy 7 x 7 cm.
Zamiast polaroida użyłem czarno-białych wkładów Fuji.
Bo Polaroid już nie istnieje...

Na pierwszym zdjęciu Kasztelanowa zamku B. w rękach trzyma słynną kurkę-blaszkę.
Na siódmym -  autor tej serii, czyli ja.

Przyznam że nigdy nie czułem formatu kwadratowego.
Choć przez parę lat miałem średnioformatowego Pentacona, zrobiłem nim niewiele zdjęć.
Albo za dużo było z góry, albo za mało z boku.
Fotografowanie w kwadracie wymaga innego patrzenia i przyzwyczajenia.

W dobie dominacji prostokątnych obrazów - kwadrat zwraca na siebie uwagę niepospolitością.
Kwadratowy obraz wydaje się elegancki i jakiś taki specjalny.

Tutaj akurat akty sprzed lat.
Miłego oglądactwa... 

Od jakiegoś czasu mamy zimy łagodne.
Ale bywało inaczej.
W czasie jednej z zim
mroźnych i śnieżnych -
- powstała ta seria zdjęć.
Jezioro "Głębokie" w Szczecinie...

Jurek Lubczyński.
Fotograf, diaporamista.

Towarzyszył nam na spotkaniach w Broniszowie.
To ostatnie jego zdjęcia, wykonane w lapidarium w Kożuchowie w 2005 r.
Niedługo potem odeszła też jego Zofia z którą zawsze przyjeżdżał.
Jej specjały kuchni domowej bardzo nam w Broniszowie smakowały.
"Pokój Lubczyńskich" - miejsce gdzie mieszkali w zamku - nazywane jest tak do dziś. 

Zdjęcia otworkowe kojarzą nam się zazwyczaj z monochromatycznymi obrazami wykonanymi przy pomocy puszki od piwa zaopatrzonej w dziurkę.
Za dziurką, wewnątrz puszki - materiał światłoczuły.
Oto "otworki" bez otworka.
Kombinacja dwóch szkieł i lustrzanki cyfrowej pozwala uzyskać klimatyczne obrazy, charakterystyczne dla fotografii otworkowej.
I obeszło się bez Photoshopa...

Przez wiele lat na zamku Książ miały miejsce plenery aktu.
W kilku z nich uczestniczyłem.
Powstały setki, jeśli nie tysiące zdjęć.
Niestety nie było jeszcze aparatów cyfrowych - fotografie znajdują się na negatywach średnio- i małoobrazkowych, slajdach.
Minie trochę czasu zanim przynajmniej część z nich zaistnieje w formie cyfrowej.
Tym samym nadającej się do prezentacji w tej fotogalerii. 
Teraz tylko dwa... 

1

Martwe kałuże
Krzyżtopór
akt i portret - Baranów
Kożuchów - tempera
Oni stamtąd
Zielone, czerwone i inne...
akt i portret - zamek w Rydzynie
A guzik...
akt i portret - czarno-białe

2

Szklany odjazd
Na stole...
Pod strzechą
Nic...
czekając na statek do Młocin...
Był dom...
na zamku w B.
Bractwo rycerskie
Tryptyk na wolnym powietrzu

3

Podwójny zakręt
zmrożone Miedwie
Plastikowe życie
zielone drzwi
Na sznurku...
Czas...
prezydent
Okno nr 8
Z bliska...

4

Gra w zielone
psychodelia
Akt i Portret - foto-grafiki
Poruszenia
Miejsce
Klimaty...
Nuda...
początek
dzień pierwszy... stan wojenny

5

dzień pierwszy - brama stoczni
Białe rękawiczki...
w kwadracie
pod śniegiem i lodem...
Jurek Lubczyński
Otworkowe klimaty...
Książ